W dmTECH kultura dialogu nie jest tylko korporacyjnym hasłem. My ze sobą rozmawiamy nie dla samej rozmowy, ale po to, aby wspólnie sprawniej osiągnąć jakiś cel. – Szymon ja Ciebie kojarzę z tego, że jak przyszedłeś do pracy w listopadzie 2022 roku i jakiś sklep w Polsce miał kłopot, to mogłem liczyć na Twoją pomoc i wsparcie, chociaż byłeś z nami dopiero od niedawna i nie zajmowałeś się tymi zagadnięciami – usłyszałem niedawno podczas spotkania zespołowego, na którym dajemy sobie informację zwrotną. Dowiedziałem się, że moi koledzy i koleżanki cenią moją otwartość i to, że zawsze mogą na nich liczyć... a ja mogę liczyć na nich. Tutaj dziękuje się, docenia i cieszy się na wspólne chwile. Tutaj czuje się otwartość i wsparcie.
To ludzie tworzą dmTECH i te zasady nie są tylko wartościami zapisanymi w intranecie. Na każdym kroku czuć to wsparcie. Dla mnie ważna jest także kultura popełniania błędów, która wiąże się z podejmowaniem nowych wyzwań. Tu nie boimy się tego, że popełnimy błąd. Wspólnie uczymy się na nich i dzięki temu to nas wzbogaca jako ludzi i jako firmę. Najgorsze, co możesz mieć to pracownika, który stoi w miejscu i nie popełnia pomyłek. Ta kultura popełnienia błędów determinuje także okazje do rozwoju. Jeśli chcesz robić cały czas to samo – nie odnajdziesz się w dmTECH. Dzięki temu, że próbujemy niemal zrobić coś nowego, nie ma czegoś takiego jak poczucie stagnacji.
Swoboda to dla mnie istotna wartość. Każdy ma swoje zadania do wykonania. To jak je wykonam, zależy ode mnie. Ta swoboda daje mi też radość pracy przy różnych projektach czy działaniach. W nią wpisana jest także elastyczność. Czy zrobię to zadanie o godzinie 9, czy o godz. 12, czy po przyprowadzeniu dzieci ze szkoły, o godz. 18, nie ma to większego znaczenia. Warto pamiętać, że to zaufanie oznacza także odpowiedzialność. W dmTECH możesz dopasować zadanie do swojej pracy, tego, jak chcesz je wykonać, a przy tym po prostu mieć fun z tego, co robisz. Dzięki temu pracuje się łatwiej i przyjemniej.
Przyznam, że na początku pracy byłem lekko przerażony. Mój onboarding zaczynał się od wyjazdu do dialogicum, głównego biura dm i dmTECH w Niemczech. Podczas wdrożenia 1 czy 2 dnia nie dostałem ani jednego zadania do wykonania. Przez cały czas wdrożenia uczyłem się czegoś od moich kolegów. Moi przyjaciele z zespołu pokazywali mi swoje obowiązki, wyjaśniali i pozwalali zrozumieć, czym się zajmują – nawet jeśli nie mamy codziennie ze sobą styku. Dzięki temu ja też rozumiem lepiej ich pracę i potrzeby. Podczas pierwszych tygodni był czas na poznanie tego, czym się zajmujemy. Chyba najbardziej kojarzy mi się stwierdzenie „na spokojnie”. To stwierdzenie padało bardzo często. Nie było żadnej presji. Byłem przemile zaskoczony też tym, że pytano się o to, jak się czuję. W dmTECH nie jesteśmy kolejnymi pionkami na szachownicy. W każdym zespole są figury, a na zespołowej szachownicy, każdy ma swoją, ważną, rolę do wykonania.
W dmTECH wiemy, że praca nie jest centralnym punktem naszego życia. Jest rodzina, są inne sprawy. Jeśli jest taka potrzeba, coś wypada mojej żonie, nie ma problemu, żebym na chwilę wyskoczył odebrać dzieci ze szkoły czy przedszkola. Na początku pracy moi koledzy i koleżanki byli zdziwieni, że pytam o to, czy mogę wyjść. Jeżeli zdarzy się nagła „sytuacja rodzinna” załatwiam ją z spokojną głową. Potem na spokojnie wracam do swoich zadań. Miałem też dłuższą przerwę zdrowotną od pracy. Mnóstwo moich kolegów z zespołu i nie tylko, pytało mnie, o to, czy może mi jakoś pomóc. Trochę jak w przysłowiu, prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Ta sytuacja pokazała, że jesteśmy razem także w trudnych momentach. Takie chwile skłaniają do refleksji i pokazują, że praca w dmTECH to przede wszystkim ludzie, na których można liczyć.
Ulubiony produkt w dm? Uwielbiam dmBio czekoladowe crunchy z czekoladą.